niedziela, 25 października 2015

Rozdział 1, "Jak to się stało? I inne wydarzenia"(Annabeth)

Pierwszy rozdział tak na zachętę(i to nie tylko dla was). Nie bijcie jeśli jesteście shiperami niektórych parringów. Konieczne. A teraz miłego czytania!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziło mnie łomotanie do drzwi. Wymamrotałam przekleństwo, odrzuciłam kołdrę i odgarnęłam włosy z twarzy. Poczłapałam do drzwi. Otworzyłam a na progu stała zalana łzami... 
-O bogowie, Pipes! Co się stało? - zapytałam i wprowadziłam córkę Afrodyty do domku. Usiadła na moim łóżku dalej zalewając się łzami. 
-Chodzi... Chodzi o Jasona. On ze mną zerwał - jęknęła i ponownie wybuchła płaczem. Objęłam ją ramieniem. 
-Widocznie nie był ciebie wart - powiedziałam łagodnie a w głowie przeszukiwałam repertuar najgorszych wyzwisk dla Grace'a. Pipes otarła oczy chusteczką i spojrzała na mnie zaczerwienionymi oczami. 
-Wiesz co mi powiedział? Że jestem jak Drew. Ale jeszcze gorsza, bo ja mu tyle razy pomogłam i w ogóle - załkała. - To straszne. A ja go tak kocham...
-Nie martw się Pipes. Dla nas wszystkich jesteś najlepszą przyjaciółką ever! Jason jest dupkiem. Zapomnij o nim - McLean pokiwała bez przekonania głową. - Już dobrze? To poczekaj chwilę, pójdę się ubrać i idziemy na śniadanie. 
Pipes ponownie pokiwała głową i otarła oczy. Chwyciłam ubranie i poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam i wyszłyśmy kierując się w stronę kantyny. Popchnęłam ją lekko aby dołączyła do dzieci Afrodyty, a sama ruszyłam do domu gdzie tłoczyło się moje rodzeństwo. Uśmiechnęłam się do nich i usiadłam. Na moim talerzu pojawiły się tosty z serem i jajka na bekonie a szklanka napełniła się sokiem pomarańczowym. Zabrałam się do jedzenia. Letni trymestr się rozpoczął i Percy powinien się niedługo pojawić. Zjadłam śniadanie i poszłam na przechadzkę brzegiem morza. Przypomniała mi się moja ostatnia misja, bez Percy'ego wprawdzie, jednak z Pipes i z Hazel, która odwiedziła Nico. Kiedy wróciłyśmy przybył Frank, który zerwał z Hazel bo zakochał sie w Reynie. Ale Reyna jest z Nico. Frank chciał wrócić do Hazel. Tyle że ta została dziewczyną Leona. Wszystko to było strasznie pogmatwane. Chyba tylko ja z Percym zostaliśmy razem. Calypso zamieszkała w domku Hery, bo nigdzie indziej nie chciała. Od rozstania z Leo zrobiła się strasznie kapryśna. Irytuje mnie to niezmiernie, ale w końcu kocha Leo, a teraz musi patrzeć jak on liżę się z inną i to Rzymianką(ale to nie moje słowa!). Wstałam, otrzepałam spodnie i ruszyłam w stronę Wzgórza Herosów. Dostrzegłam go! Percy stał na szycie, a na mój widok rozpromienił się i rzucił się pędem w dół wzgórza. Pognałam na jego spotkanie. Zderzyliśmy się na środku oplatając się ramionami i śmiejąc radośnie. 
-Tak tęskniłam, Glonomóżdżku - wyszeptałam. 
-Ja też Mądralińska - odszepnął. Uśmiechnęłam się i splotłam swoje palce z jego palcami. Ruszyliśmy powoli w dół wzgórza śmiejąc się i rozprawiając wesoło o tym co się stało. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kończę w tym łzawym momencie. Ogólnie to pewnie cały rozdział to rzyganie tęczą, ale co tam. Mi się nawet podoba. I nie wiem kiedy będzie drugi rozdział. Postaram się jak najszybciej, chociaż nie obiecuję. 
Do następnego!
Darky